Kolejny dzień Cusco. Wczoraj zwiedzaliśmy najbliższe okolice stolicy Inków: Koricancha, Saqsaywaman, Qenco, Tambo Machay i Puca Pucara (te ostatnie z okien samochodu, bo zaczęło lać).
Dzisiejszy dzień poświeciliśmy na drobne zakupy i łażenie po nieturystycznej części miasta. Byliśmy na pysznej kawie z whisky w bardzo przyjemnej malej kawiarence Cafe Dos X3. Właściciel puszczał zupełnie nietypową dla peruwiqańskich klimatów muzykę Paris Combo i hiszpańsko-kubańskie flamenco: Bebo Valdez & Diego "ElCigala". Później w zjedliśmy bardzo smaczne kukurydziane obwarzanki smażone w głębokim oleju i polane syropem miodowo-pomarańczowym. Chodząc po bazarze zauważyliśmy, ze dużo osób je coś, co wyglądało bardzo apetycznie. Było to ceviche (surowa ryba marynowana w soku z limonki z ostrymi przyprawami i cebula) podawane z ryżem, kukurydzą i oczywiście słodkim ziemniakiem. Bardzo pikantne ale smaczne. A na koniec wypiliśmy po 1/2 l przygotowywanego przy nas soku "combinato" ze świeżych owoców (których wszystkich nazw nie pamiętam). Jak dotąd, nic nam nie jest.
Zdecydowaliśmy, ze dzisiaj (sobota) wieczorem wyjeżdżamy do Limy. Będziemy tam w niedziele po południu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz